Forum Klub Odmieńców Strona Główna Klub Odmieńców

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Śmierć! - dramat dramatyczny.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Klub Odmieńców Strona Główna -> Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jaskułka
Odmieniec



Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z czeluści piekielnych

PostWysłany: Czw 13:11, 24 Sie 2006    Temat postu: Śmierć! - dramat dramatyczny.

Napisane pod wpływem impulsu.
Nie bić, wiem, to najgłupsza rzecz jaką w życiu napisałam Laughing
Tragedia, horror, makabreska, nic, tylko siąść i łzy wylewać nad losem tego świata.
Oparte na faktach autentycznych, tylko mocno podkoloryzowane.
A, i niekoniecznie fantastyka, jakby ktoś się czepiał.

Śmierć!

Dedykowane oLi.


Tam, gdzie się znajdowała, było ciemno i przeraźliwie zimno. W promieniu co najmniej kilometra nie było żadnej żywej duszy, a światła najbliżej stojących domostw ginęły w deszczu i mgle. Na szczęście szopa, w której leżała, miała porządny dach, dlatego przynajmniej ostry, lodowaty deszcz nie padał prosto na nią. Była to jednak niewielka pociecha; zimny wiatr przeciskał się przez dziury i szczeliny w deskach, a ziemia dawno już przesiąkła wilgocią. Z dachem czy bez, nie byłoby jej bardziej sucho.
Deszcz padał i padał, nieprzerwanie, już od kilku godzin. Krople bębniły o metalowy dach, strugi wody spływały kaskadami na ziemię. Było jej coraz więcej, powoli owładnęła całą szopę, uparcie nie chcąc wsiąkać w glebę.
Było coraz zimniej, a ją, leżącą wciąż na ziemi, opuściły wszelkie siły. Nie miała skąd oczekiwać pomocy, wokół były tylko drzewa i szerokie połacie pól, na których dojrzałe już kłosy falowały w porywach wiatru i łamały się, nie mogąc stawić czoła rozszalałemu żywiołowi.
W taką noc jak ta nic nie mogło stawić mu czoła.

* * *

Wiatr zabębnił głośno o szybę, omal jej nie roztrzaskując. Katarzyna obudziła się nagle, wyrwana z okropnego snu, z trudem powstrzymując krzyk, jaki próbował wydrzeć jej się z gardła. Była cała zgrzana i spocona, z trudem łapała powietrze. Sen był naprawdę przerażający. Czuła, że nie będzie mogła już zasnąć, podeszła więc jak najciszej do okna, patrząc na szalejącą wichurę.
Im dłużej patrzyła, tym większy czuła niepokój. Czuła, że nie zniesie jeszcze jednej takiej nocy, coraz bardziej dręczona koszmarami i wyrzutami sumienia.
Musiała coś z tym zrobić. Problem w tym, że chyba było już za późno.

* * *

- Wiedziałaś chyba, co robisz, prawda?
- Oczywiście że miałam, ale...
Dwie dziewczyny, na oko piętnasto-szesnastoletnie, siedziały na brzegu piaskownicy w nasłonecznionym ogródku. Był piękny, ciepły sierpniowy dzień, ale one wydawały się nie zwracać na to uwagi, całkowicie pochłonięte rozmową.
- Ale co? - przerwała koleżance wysoka, niebieskooka blondynka, patrząc na nią z kpiącym uśmieszkiem.
- Ale nie zdawałam sobie sprawy, że to będzie tak wyglądać! - wybuchnęła druga dziewczyna, wyraźnie czymś podenerwowana. - Mario, od trzech dni ciągle pada! Pogoda jest straszna! Myślałam, że będzie inaczej!
Maria westchnęła.
- Ty chciałaś to zrobić - powiedziała. - Ty chciałaś się jej pozbyć, pamiętasz? Przewidziałyśmy możliwość zmiany pogody.
- Nic na to nie wskazywało - jęknęła jej przyjaciółka. - Myślałam, że będzie ciepło. A teraz... Mario, ja nie mogę spać! Dręczą mnie koszmary! Budzę się w nocy, wyglądam przez okno i prawie że widzę, jak tam leży, bezradna, jak moknie na tym deszczu, sama jedna pośrodku nocy! Ciągle o tym myślę! Wiesz, jak się czuję?
- Wiedziałaś, co robisz - odparła zimno Maria. - Kaśka, przestań już tak to przeżywać! Stało się. Ja tego nie chciałam.
- Ty nie wiesz, jak to jest - powiedziała Kaśka, coraz bardziej roztrzęsiona. - Wracasz do domu, zasypiasz i nie musisz o tym myśleć... a ja wiem, że ona jest gdzieś tam, że ma nad sobą te same ciemne chmury, które ja widzę ze swojego okna, że to moja wina... Przecież mogłaby być teraz ze mną w domu, byłoby jej ciepło i sucho, miałaby normalne, dobre warunki... ale zamiast tego spotkał ją taki los, i to wszystko przez moje lenistwo!
- Słuchaj - warknęła Maria. - Nic ci na to nie poradzę, więc nie jęcz teraz, bo to, co się stało, to się nie odstanie. Rozumiesz to? Teraz już jest za późno, nie mogła tego przetrwać. Jest tam już od czterech dni, nikt by tego nie przeżył! Zabrałyśmy ją tam, wykorzystałyśmy i zostawiłyśmy, bezbronną, samą i bez szans. Nawet jeśli przetrwała, co chciałabyś teraz zrobić? Musimy poczekać.
- Na co?
- Na okazję.
- Pójdźmy tam dzisiaj i ją zabierzmy - powiedziała Katarzyna. - Proszę. Nie zniosę jeszcze jednej takiej nocy.
- Dobrze. Też uważam, że trzeba to zrobić.
Katarzyna popatrzyła na koleżankę z lękiem w oczach.
- Myślisz, że ona jeszcze żyje?
- Nie. Nie sądzę. Za dużo czasu minęło. Ale nie możemy jej tam zostawić, bo prędzej czy później ktoś zobaczy szczątki. Znajdzie ją i dowie się, co zrobiłyśmy.
- Szczątki!
Maria popatrzyła na Kasię z dezaprobatą.
- Nie bądź dzieckiem - warknęła. - Powinnaś mieć świadomość konsekwencji tego, co robisz.
Katarzyna w milczeniu pociągnęła nosem.
- Jeśli zostawimy ją na mokrej ziemi, szybko może zgnić albo nawet spleśnieć - kontynuowała z zimną krwią Maria. - Dlatego trzeba ją ukryć gdzie indziej... być może na poddaszu szopy, tam przynajmniej jest sucho. Albo zabierzemy ją stamtąd zupełnie. Jedno jest pewne: nikt nie może jej tam zobaczyć.
- Ja ciągle mam nadzieję, że nic się z nią nie stało.
- A myślisz, że ja bym nie wolała takiego rozwoju wypadków? - syknęła ze złością Maria. - Cała i zdrowa by się nam o wiele bardziej przydała, a teraz nie wiadomo, czy będzie z niej jakikolwiek pożytek! Nie wiem, czemu się zgodziłam, by ją tam zostawić na pewną zagładę. Ale trudno. Teraz cała nadzieja w tym, że nie będziemy mieć z tego powodu żadnych problemów.
- Boże, po co my to zrobiłyśmy?! Co nas do tego skłoniło? - załamała się Kasia.
- Nie martw się już, proszę cię! Będzie dobrze! - zaczęła ją pocieszać Maria. - Katarzyno, trzeba zacząć myśleć poważnie. Wpakowałyśmy się w to i trzeba z tego wyjść, ostrożnie, żeby nie pobrudzić butów.
- Czy ty się tym w ogóle nie przejmujesz?! - wybuchnęła Katarzyna. - Nie rusza cię to?!
Maria zmierzyła ją chłodnym spojrzeniem.
- To ja przyszłam z nią do ciebie - wycedziła. - Poszłyśmy razem na pola, na to odludzie, i uciekłyśmy od niej, wiedząc dobrze, że sama nie wróci, że zostanie tam w koszmarnych warunkach być może na długie tygodnie. A nie taki przecież był plan. Chciałam, żeby została u ciebie. Mogłybyśmy wtedy posługiwać się nią do swoich celów, a ona byłaby szczęśliwa. Ale cóż, skoro nie chciałaś zawracać sobie nią głowy. Nie było dla niej miejsca w twoim domu, w którym byłoby jej na pewno lepiej. Zostawiłyśmy ją w tej starej chacie i zwyczajnie postanowiłyśmy zapomnieć... Mówiłam ci, że tego nie przetrwa, żeby chociaż udostępnić jej poddasze, ale powiedziałaś, że na to się nie zgodzisz, a ja ci ustąpiłam. Teraz tego żałuję.
- Proszę cię!
- Nie mówię, że to nie moja wina, bo jesteśmy współwinne. Chcę tylko, żebyś przestała lamentować, bo od początku chyba wiedziałaś, do czego to prowadzi.
Katarzyna patrzyła przed siebie w milczeniu, a wargi jej drżały. Nie rozumiała, jak jej koleżanka moze być tak nieczuła i wyrachowana, nie wiedziała dlaczgo ona w ogóle nie stara się jej zrozumieć. Wiedziała tylko jedno - stała się przyczyną męczarni niewinnej istoty.
- Chodź - powiedziała Maria, wstając. - Pójdziemy tam, zrobimy z tym porządek i nie będziemy już o tym myśleć, zgoda?
Katarzyna kiwnęła głową i również wstała.
- Właściwie, jest środek dnia, nie mamy teraz po co tam iść - powiedziała po chwili. - Nie chce mi się za bardzo... Pójdziemy wieczorem, dobra?
Maria przytaknęła.
- Jak chcesz. Ja też w sumie nie mam ochoty teraz tego oglądać. Chodźmy do sklepu, kupimy sobie lody.

* * *

- Chyba może zostać na noc, co?
- Chyba tak. Raczej nie będzie padało. A jeśli nawet, jedna noc nie zrobi różnicy. Nie ma się już czego spodziewać, Katarzyno.
- Pewnie masz rację. Chociaż nadal mam te wyrzuty sumienia...

* * *

Ulewa była coraz większa, coraz częściej też błyskawice rozświetlały czarne niebo. Co jakiś czas słychać było także odległy grzmot, na który co pobożniejsi i mniej odporni na burzę mieszkańcy wioski reagowali szybkim, nerwowym znakiem krzyża i odmówieniem entej już zdrowaśki.
Deszcz jednak nie był już taki, jak poprzedniego dnia; tym razem ciepłe, duże krople spadały miękko na ziemię, zraszając pola.
Ona jednak tego nie czuła.

* * *

Dziewczyna w piżamie z żyrafką tym razem nie zdołała powstrzymać krzyku. Do tej pory wibrował jej w uszach - wysoki, piskliwy, przerażający.
Odetchnęła głośno i odgarnęła rude kosmyki z czoła. Normalnie w tych warunkach zastanawiałaby się, jak jutro będzie wyglądać jej fryzura, ale tej nocy myślami błądziła tylko w jednym miejscu.
Po chwili stało się jasne, że jej krzyk obudził matkę. Stanęła w drzwiach, nie zapalając światła, by nie obudzić śpiącej kamiennym snem młodszej dziewczynki.
- Katarzyno?
- Przepraszam cię, mamo. Miałam chyba jakiś koszmar - szepnęła dziewczyna, modląc się, by szybko sobie poszła.
- Stąd słyszę, jak ci serce bije. Coś się stało?
- Nie... nic, mówię ci, to był tylko sen - odpowiedziała Katarzyna. - Idę już spać, dobranoc.

* * *

Była trzecia w nocy. Maria tknięta nagłą myślą odłożyła książkę i spojrzała za okno.
- No, tak - powiedziała do siebie. - Obawiam się, że moja sześciokolorowa kreda z Makro tej nocy zakończyła swój żywot.
Wzruszyła ramionami i włączyła muzykę.
- Wygląda na to, że Kaśka musi odkupić mi kredę - mruknęła jeszcze do siebie, zanim zasnęła.


Imiona i nazwiska, a także wygląd bohaterów zostały zmienione


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez jaskułka dnia Pią 9:35, 25 Sie 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kfijatuszek
hfast



Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z cmentarza

PostWysłany: Czw 14:04, 24 Sie 2006    Temat postu:

Kura, kura, kura... I co my z tobą zrobimy?

Pulicera ci damy, oto co!


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Maawi
Zielona Wiedźma



Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 173
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 14:09, 24 Sie 2006    Temat postu:

Ogólne wrażenie... Ło matko i córko! Kreda?! Co za pomysł, ja nie mogę <próbuje opanować szalone wybuchy śmiechu>
Poza tym... Dobrze napisane. Krótkie i treściwe. Łatwo się czyta.
Opis na początku opowiadania jest plastyczny, ku mojemu zdziwieniu nie ma w nim powtórzeń (nie bierz tego do siebie, po prostu zazwyczaj aż do znudzenia powtarza się "jest", "było", "padało" itp).
Błędu ortograficznych nie stwierdzono.
Na interpunkcji niezbyt się wyznaję, ale chyba wszystko tak, jak trzeba. Tylko tutaj "Myślałam, że będzie gorąco A teraz... " rzuca się w oczy brak kropki. Poprawić!
Trochę mi tu przeszkadza ta nielogiczność - kreda, która coś czuje, ma gdzieś mieszkać, umiera wreszcie... Dzięki temu efekt zaskoczenia jest świetny, ale jednak niesmak pozostaje.
I w końcu to, czego nie znoszę. Patetyczność. Przemowa Marii jest nią przesycona. Być może to również obliczone było na efekt, ale trochę przesadziłaś. Za dużo teatralności, dość, starczy! Na przyszłość mogłabyś oszczędzić mi takich traumatycznych przeżyć...
Podsumowując - jest barrrdzo dobrze... Jak na pierwsze ukończone opowiadanie Razz Jak wykreślisz ten zbędny patos, będzie świetnie. Gratulacje Zirku.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Lati
Elf



Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 175
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mroczna Puszcza, jarzysz, ziomku?

PostWysłany: Czw 16:10, 24 Sie 2006    Temat postu:

Zirku, dobra jesteś! Naprawdę, masz w sobie to literackie "coś".
Zgadzam się z Maawi, wypowiedzi tych zbrodniczych dziewcząt są czasem patetyczne, ale...
<po chwili namysłu> To jest specjalnie. Prawda?
Oszołomionam i pełnam podziwu dla cię, bracie (znaczy - siostro).
Podoba mi się! Aloha! ^^


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Iguanka.
Odmieniec



Dołączył: 03 Cze 2006
Posty: 128
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: nie chcesz wiedzieć, gwarantuję

PostWysłany: Czw 18:04, 24 Sie 2006    Temat postu:

Mówiłaś, że absurd. A ja ci odpowiedziałam, że lubię absurd.
Jednakże TAKIEGO absurdu to ja nie lubię. Ja go koHam.
Genialnie prowadzone opowiadanie. Napięcie wzrasta z każdą chwilą, nie ma nawet czasu, żeby złapać oddech. Gdzieś za krzakiem (krzakiem!) czai się Głębsza Intryga. Tam pada - jakim cudem? Czary? Czytelnik nie ma pojęcia i czyta dalej, aż wkońcu... Widzi przed sobą komercyjną wstawkę reklamową w postaci kredy. I pęka w nim całe napięcie, wyładowuje się w postaci gromkiego śmiechu. Oraz ulgi. Bo zazwyczaj nie lubimy, jak ktoś ginie.
Trochę naciągany realizm. Trzeba było nas wkręcić, fakt, jednak równie ważne jest, żebyśmy po przeczytaniu nie wytknęli przypadkiem "hej, ale jak można powiedzieć, że kreda umarła?". Absurd absurdem, ale bez przesady, niech się to trzyma kupy.
Jak się spotkamy, to stawiam ci colę za ten tekst.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
oLa:)




Dołączył: 08 Cze 2006
Posty: 57
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z LbN ;)) /chatka bez Romana;D/

PostWysłany: Pią 13:35, 25 Sie 2006    Temat postu:

Hahahahahahhahahahahahahha..........taaaaak.....juz pamietam<hahahaha> to ja kazalam zostawic krede w chatce!!! to ja mam pizame z żyrafką!!!!!! To ja mam takiego jedynego, niepowtarzalnego, zajebistego Ziomaaaaaa !!!!! Wymiotlo mnie Ziom...piekne xD ale ja juz zapomnialam o tej kredzie;P a jak sie spotkalysmy na miescie, to mialam wyrzuty sumienia, ze ja tam zostawilismt<hahahaha> o niiieeeee....kofam Cie Ziom Wink ;* !!! Pozazdroscic Zioma, nie?....a tak nie mialam czasu, zeby tu wpasc i przeczytac 'cos waznego'... Dzięki Ziom Smile)))

<ociera łzy wzruszenia>...naprawde Ziom się wzruszyłam...złapało mnie za serce po prostu...eh...nie ma to jak Ziom!

Wredny Elf informuje, że istnieje coś takiego jak EDYCJA POSTÓW.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kota




Dołączył: 23 Mar 2008
Posty: 12
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:08, 25 Mar 2008    Temat postu:

Oh, ah, genialne! Smile
Nic dodać, nic ująć.
I minuta ciszy dla kredy Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ariana




Dołączył: 30 Sty 2008
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Nirvany

PostWysłany: Nie 16:33, 27 Kwi 2008    Temat postu:

Matko i córko!
Jak przeczytałam ostatnie słowa to wybuchłam takim śmiechem, że moi domownicy zastanawiali się, czy ze mną jest rzeczywiście wszystko okej.
Mistrzowsko bawisz się kosztem czytelnika... I tak trzymać Wink


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Klub Odmieńców Strona Główna -> Twórczość Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin